Ziemia, która przestała być rajem

Większość ludzi nie wierzy, że na ziemi może istnieć raj. Myślę że się mylą – rajem jest, a raczej była nim kiedyś Abchazja. Ale przez raj przeszła wojna, raj stał się ofiarą polityki i dziś jest już tylko piekłem.

Abchazja – piękny skrawek ziemi – miejsce gdzie wysokie góry Kaukazu schodzą wprost do turkusowej wody Morza Czarnego. Niemalże tropikalny klimat – na wzgórzach jeszcze niedawno rosły  mandarynowe i cytrynowe gaje, na równinach plantacje herbaty. Ta piękna ziemia w czasie Związku Radzickiego należała do republiki gruzińskiej, ale zamieszkiwały ją dziesiątki narodów – Gruzini, Abchazi, Ormianie, Grecy a nawet Estończycy. Wszyscy chcieli przecież żyć w raju.
Dziś to miejsce zapomniane, zniszczone, spalone i puste. Trudno dopatrzeć się jakichkolwiek oznak życia.
Abchazja 15 lat temu postanowiła stać sie niepodległa. Rozpad Związku Radzieckiego oznaczał dla niej życie w granicach Gruzji. To Abchazom specjalnie się nie uśmiechało  – Rosja wsparła abchazkie wojska i zaczęła się wojna domowa, w efekcie której około 10 tys. ludzi zginęło, 200 tyś Gruzinów stało sie uchodźcami, a to cudne miejsce nad brzegami Morza Czarnego zostało doszczętnie zniszczone.
Wojna teoretycznie nadal trwa – na ulicach Abchazji pełno jest rosyjskich “twórców pokoju” – żołnierzy misji pokojowej. W drodze po chleb mijają cię czołgi, co kilka kilometrów na drogach punkty kontrolne, broń widać na każdym kroku.
Rozmowy pokojowe stoją w martwym punkcie – Abchazja domaga się pełnej niepodległości (wspierana przez Rosje) a Gruzja nie chce oddać cennych ziem, proponując jedynie autonomie, ale w granicach Gruzji.
Dziś Abchazja podzielona jest na dwie części – niby nic oficjalnie, jednak w praktyce widać to na pierwszy rzut oka. Północ Abchazji podnosi sie dość szybko ze zniszczeń – Rosja inwestuje w nią duże pieniądze – Suchumi jest coraz piękniejszym miejscem, na wybrzeżu podnoszą się ze zgliszczy piękne sanatoria, pensjonaty, hotele. Abchazi maja w dłoniach rosyjskie paszporty, wybierają swój niby rząd, niby prezydenta, działają niby sady. Teoretycznie normalne państwo – jednakże nikt go nie uznaje, nieszczelnymi granicami przechodzi nielegalny handel a ludzi, zwłaszcza nie-Abchazów nic nie chroni. Nie ma opozycji, pełno jest agentów lokalnego KGB, ludzie boja się kontaktów z obcokrajowcami.
W rzeczywistości to ziemia bez kontroli – gdzie może zdarzyć sie wszystko.
Południowa Abchazja była zamieszkana głównie przez Gruzinowi i teraz straszy pustka i zniszczeniem najbardziej. Skala zniszczeń jest nie do opisania. Życie praktycznie tam nie istnieje. Część Gruzinów wróciła do swych domów, ale to duże ryzyko. Nic nie jest pewne, nic ludzi nie chroni, tam nie ma niczego, co w naszej głowie nazywałoby się rządami prawa, państwem, sprawiedliwością, spokojem.
Los Abchazji nie jest znany – już od ponad dekady istnieje ona jak byt – nie byt. Życie toczy się tam swym własnym rytmem, a o ludzkich dramatach nikt właściwie nie pamięta.
Właśnie teraz rozpoczyna się tam zbiór mandarynek. 20 lat temu wszystkie sprzedano by do przetwórni i na eksport. Dziś fabryki są zniszczone, gruzińska granica zamknięta – pozostaje wywieźć je do Rosji. To mogą jedynie Abchazi, ale i oni muszą zapłacić gigantyczne łapówki. Godzą się na nie – nie ma przecież normalnie policji, sądów – komu mogą się poskarżyć?
Tak – Abchazja dawno przestała być rajem.

Archive